Mój pierwszy ciężki motocykl touringowy był niemal ideałem, jeśli chodzi o moje wczesne wymagania. Miał świetny zasięg, duże osiągi, był wygodny a przede wszystkim, został fabrycznie wyposażony w boczne kufry, które miały wystarczająco pojemności by można było schować do nich kask w trakcie postoju. Jednak w miarę upływu czasu i coraz dłuższych trasach, na które się wybierałem, fabryczne kufry okazały się zbyt małe, by pomieścić w nich cały bagaż jaki zwykle zabierałem.
Pojemny kufer motocyklowy Shad
Początkowo na długie trasy zwyczajnie zabierałem cały bagaż do plecaka, jednak była to jazda niewygodna, bo ciężki plecak czasem utrudniał sterowanie motocyklem, szczególnie podczas szybkiej jazdy, dlatego też w końcu zdecydowałem się na podrasowanie maszyny, i wyposażenie jej w kufry o większej pojemności. Do mojego motocykla było wiele dedykowanych kufrów od różnych producentów, gdyż był to dość popularny i często spotykany model. Spośród wszystkich dostępnych do mojej maszyny modeli, wybrałem dwa boczne kufry Shad o bardzo dużej pojemności i jeden tylni, który miał służyć jak bagażnik na kask. Kilku kolegów już używało kufrów tej firmy i polecali je bardzo, gdyż były one przede wszystkim prawie niezniszczalne. Bez trudu znosiły każde warunki jazdy i wytrzymywały najmocniejsze uszkodzenia, a dzięki miękkiemu materiałowi, jakim było wyłożone ich wnętrze oraz przegródkom w których można było posortować wszelkie drobiazgi, o uszkodzeniu zawartości kufra nie było mowy, nawet po najmocniejszym uderzeniu w skorupę. Wielką zaletą była łatwość ich montażu. Większość kufrów bywa dopasowanych do konkretnych wymiarów modelu motocykla, aczkolwiek często zapinanie ich bywa niewygodne. Moje kufry były bardzo przyjazne w obsłudze i łatwe w montażu.
Nie było do tego wymagane używanie żadnych narzędzi, gdyż kufry trzymały się na mocowaniu fabrycznie będącym już w ramie motocykla, więc wystarczyło je tylko doczepić, i już można było jechać z nimi w trasę.Duża pojemność i odporność niejednokrotnie przydały się na długich wyjazdach, na których czasem trzeba było zatrzymać się na noc na postoju i nieco odświeżyć po długiej drodze. Kufry spisywały się świetnie, nie nosząc śladów zużycia nawet po kilku miesiącach intensywnej jazdy na dalekie dystanse.